wtorek, 24 grudnia 2013

SKIN79: VIP GOLD COLLECTION Super+ Beblesh Balm BB Cream

Przychodzę dziś z recenzją koreańskiego kremu BB SKIN79.


Ogólnie rzecz biorąc, moja przygoda z azjatyckimi kosmetykami rozpoczęła się niedawno, między innymi od tego właśnie kremu. Jest to mój pierwszy krem BB - i azjatycki i w ogóle. Chociaż ostatnio wybrałam się do drogerii z nadzieją na znalezienie jakiegoś sensownego europejskiego BB. Niestety wróciłam z niczym. Wnioskując po testerach, nie ma tam nic dla mnie. Europejskie wymysły to zwykły podkład, najczęściej w wyjątkowo pomarańczowych tonach (dotyczy to niestety również tych oznaczonych jako "light beige") - różnią się co najwyżej odrobinę lżejszą konsystencją i to by było na tyle. Do mojej bladej twarzy to się zwyczajnie nie nadaje i tyle w tym temacie.

Co jest tak rewelacyjnego w azjatyckich kremach BB?
  • Przede wszystkim, dopasowują się one do koloru skóry. Z tego też względu azjatyckie firmy zazwyczaj wypuszczają tylko jeden, (niekiedy dwa, bardzo rzadko trzy) odcienie. 
  • Są lekkie i nie tworzą efektu maski. Za to ładnie wyrównują koloryt skóry, nadają jej świeżego i naturalnego wyglądu.
  • Nawilżają skórę.
  • Posiadają właściwości pielęgnacyjne w przeciwieństwie do tradycyjnych podkładów.
  • W większości z nich znajdziemy SPF - filtr anty-UVB oraz PA - filtr anty-UVA, co pomaga w prawidłowej ochronie skóry twarzy przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego.
  • Poszczególne kremy dają zupełnie inne efekty na twarzy. Różnią się  między sobą gęstością, a co za tym idzie poziomem krycia, odcieniami. Tak naprawdę możemy nimi osiągnąć każdy efekt, jaki nam się tylko zamarzy - rozjaśnienie twarzy niemalże do bieli, przygaszenie odcienia twarzy różowo-szarawymi zabarwieniami, rozświetlenie, wygląd porcelanowej cery jak u lalki etc.
  • Nadają się do bladej skóry, co dla mnie stanowi priorytet w poszukiwaniu tego typu kosmetyków.
SKIN79 VIP GOLD COLLECTION
Na ten konkretny krem zdecydowałam się z paru względów. Po pierwsze, jest to jedna z marek cieszących się ogromnym powodzeniem. Po drugie, posiada on właściwości wybielające. Jeśli jednak nie dążycie do wybielenia odcienia skóry, spokojnie, nie wszystkie kremy BB wybielają odcień twarzy, zresztą nie jest to też wcale jakaś diametralna zmiana. Co więcej, są również dostępne ciemniejsze kremy dla oliwkowej cery czy też odcienie wpadające w pomarańcz. Poza tym, znalazłam dość korzystną cenowo ofertę. No i nie ma co się oszukiwać, wpadło mi w oko opakowanie. :)




Obietnice producenta:
Krem BB o 3 funkcjach: rozjaśnianie, ochrona przed UV (SPF25 PA++), działanie przeciwzmarszczkowe.

Posiada delikatne właściwości kryjące, dzięki kompozycji łączącej składniki bazy pod makijaż i delikatnego podkładu. Koryguje nierówności w kolorycie cery. Jego lekka, delikatna i miękka struktura zapewnia doskonałe wtopienie się w skórę.

Obecna w składzie arbutyna hamuje nadmierną produkcję melaniny. Obfitość składników odżywczych złota i kawioru intensywnie pielęgnuje skórę, Twoja cera odżyje i nabierze zdrowego blasku! Dzięki połączeniu słonecznika, nasion ryżu i wyciągu z bluszczu chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami. Phyto-complex przenika do skóry, utrzymując odpowiedni poziom nawilżenia, cera jest gładka i zdrowa.

Cena: ok. 80-85zł, jednak ja zapłaciłam ok. 45-50zł
Pojemność: 40g (kupić można też mniejsze opakowania: próbki, mini opakowanie 5g, 15g, 25g, dzięki czemu za mniejsze pieniądze można wypróbować działanie produktu)

Pierwsze wrażenie

Konsystencja jest dość gęsta jak na kremy BB. Dla mnie to ogromna zaleta, bo dopiero przestawiam się z tradycyjnego podkładu na kremy BB i rozpoczynam swoją przygodę z prawdziwym dbaniem o cerę, także nie jest ona wystarczająco idealna, aby używać czegoś jeszcze lżejszego.

Kolor początkowo trochę mnie przeraził. Ma on wyjątkowo chłodny różowo-szary odcień. Moja twarz zaś mimo bladości ma żółtawy odcień i nie byłam pewna jaki efekt uzyskam na twarzy. Jednak jak najbardziej prawdą jest, że azjatyckie kremy BB dopasowują się do koloru skóry, dzięki czemu nie miałam problemu z serii "cholera, znowu wybrałam zbyt ciemny odcień i wyrzuciłam pieniądze w błoto".



Ostateczny werdykt
Jestem zachwycona! Nigdy więcej zwykłych podkładów! Serio. Obecnie swojego podkładu używam tylko jako punktowego korektora do drobnych niedoskonałości, bo szkoda mi go wyrzucić. ;) Produkt jak najbardziej spełniający obietnice. Urzekł mnie jego przyjemny zapach, cudownych efekt jaki daje na twarzy - wyrównany koloryt, subtelne krycie. Zdecydowanie genialna alternatywa dla zwykłych ciężkich podkładów. Czuć, że pomaga w pielęgnacji twarzy.

All in all...

Plusy:
-wyrównuje koloryt skóry
-nie podkreśla suchych skórek
-nie zapycha
-nie powoduje podrażnień
-rozjaśnia
-pielęgnuje cerę, nie wysusza
-nie tworzy efektu ciężkiej maski na twarzy
-po stosowaniu przez ok. miesiąc zdecydowanie czuję, że cera jest zdrowsza niż przy stosowaniu ciężkich podkładów
-przyjemny zapach
-konsystencja

Plusy/minusy:
-chłodny odcień - Niestety nie jest to do końca efekt jakiego szukałam, dlatego już w drodze z Korei jest krem BB Misshy o bardzo jasnym ciepłym odcieniu. :) Jednak dla osób o różowym chłodnym odcieniu (czyli chyba większość Azjatek) będzie on idealny.
-Po nałożeniu na nawilżający krem, twarz się błyszczy i wymaga użycia pudru. Jednak ja i tak używam pudru codziennie, więc dla mnie to żaden minus. Co więcej, teraz zauważyłam, że potrzebuję jego mniejszych ilości, już nie po to, żeby zakryć twarz, a jedynie, by uzyskać matowy efekt.

Minusy:
brak!

Komu polecam?
Wszystkim rozpoczynającym swoją przygodę z kremami BB jak najbardziej polecam serię kremów BB Skin79. Ich stosunkowo gęsta konsystencja sprawi, że przestawienie się ze standardowych podkładów będzie mniej bolesne. ;) Jeśli macie twarz z drobnymi wypryskami i zaczerwienieniami również polecam - jak najbardziej sobie z nimi radzi. Tym, które mają twarz od bladej do zwykłego naturalnego odcienia beżu. Nie jest to krem typowo dla mega bladej porcelanowej cery.

Komu nie polecam?
Tym, które nie stosują w ogóle podkładu. Jeśli go nie potrzebujecie, nie ma sensu używać także kremów BB. Im mniej, tym lepiej. Tym, które mają cerę bez odznaczających się zaczerwienień i drobnych wyprysków poleciłabym raczej lżejszy w konsystencji krem BB - np. Skinfood, z tego co się orientuję. Tym zaś, które mają ogromne problemy z cerą, bardzo duży trądzik, mega wystające krostki - polecić mogę jedynie jako pordukt zdecydowanie warty zainteresowania się dopiero po wyleczeniu trądziku u dermatologa. No i jeśli macie naprawdę oliwkową cerę, to raczej polecam rozejrzeć się za odcieniami typowo dla tego typu cery. ;)

No i jeśli jesteście bardzo blade tak jak ja i macie jednocześnie żółtawy odcień skóry - i polecam i nie polecam. Dobry na początek na pewno. Wtapia się w odcień skóry i wygląda naturalnie. Ale jeśli chcecie uzyskać efekt śnieżnobiałej porcelanowej cery - to nie ten produkt. Ten daje dużo bardziej naturalne przygaszone wykończenie. Dam znać nie długo jak z tym zadaniem poradzi sobie Missha M Signature Real Complete BB Cream w odcieniu nr 13 - czyli najjaśniejszym z trzech dostępnych. :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz